Obecnie w Japonii zacięte boje toczą sportowcy różnych branż, porozrzucani po rozmaitych miastach i miejscach, a nawet wyspach, co nie przeszkadza nikomu nazywać tę rywalizację Igrzyskami w Tokio 2020.
Z własnego podwórka wiemy, że semantyka i nazewnictwo przestało mieć już jakiekolwiek znaczenie, bo chociażby suweren to nie jest już podmiot sprawujący niezależną władzę, a jak się okazuje to jest to tępy, zniewolony wyborca, który dla kasy, stanowisk, udziału w grupie dążącej do bezprawnego wzbogacenia się kosztem reszty – jest gotów aprobować każde kurewstwo, oszustwo i kłamstwo, wycierając przy tym gębę Bogiem, honorem i ojczyzną.
Jedyne co zostało niezmienne to to, że suweren to była moneta, a zatem nadal chodzi w tym wszystkim wyłącznie o kasę, choć co prawda w Anglii ta moneta była złota, a u nas suweren to taki szemrany, szmaciany, a raczej zeszmacony ludzik, z którego z każdej strony wychodzi słoma.
Ale to chyba jest następstwo kultu „Misia" Barei, bo to w końcu jest kolejny przaśny symbol na miarę naszych czasów i możliwości.
Disco polowy kraj musi być tworzony przez imbecyli i dla imbecyli, bo inaczej nie da się sprawnie i bezkarnie zarządzać tą ciemną masą.
Ostatnio głośno jest o kolejnej błyskotliwej lali wypełnionej, już chyba niemal wyłącznie – sianem, silikonem i jadem kiełbasianym.
Niejaka Samuela Górska ślini się na myśl o konfederacyjnych, faszystowskich wizjach Polski, podkreślając swoją niechęć do „żydostwa i LGBT".
W zasadzie to od dawna nie powinniśmy oczekiwać niczego od tego typu umalowanej próżni, ale tym razem to poziom absurdu i głupoty osiągnął już tak odległe zakamarki sfery wokół niej, że w zasadzie nie ma tam już nawet cienia grawitacji, która mogła by powstrzymać resztki rozumu przed nieuchronnym, definitywnym i bezpowrotnym rozdzieleniem i zniknięciem w bezkresnym kosmosie.
Pół Polski jest przerażona, zszokowana i poruszona wiadomościami o bestialskiej zbrodni, dokonanej przez degenerata, którego do tej pory humanitarnie nikt nie unicestwił.
Bandzior, pijak i kanalia, będąc jak co dzień w kompletnym pijackim amoku, z zimną krwią zamordował (zastrzelił) swojego brata, jego żonę oraz ich 17. letniego syna, u których mieszkał kątem jak pasożyt i wredna pijawka.
Po wszystkim (nawalony) uciekł samochodem i teraz szuka go drugie pół Polski.
Szczęśliwie przeżyć udało się drugiemu, 13. letniemu synowi, który zdołał się jakoś ukryć, ale widział cały dramat i najbliższych już nie ma.
08.07.20121 Wolne Miasto Warszawa
To przerażające, ale nie da się nadążyć z samym nawet rejestrowaniem śmiertelnych wypadków na polskich drogach.
Przez kilka dni to jest kilkanaście zdarzeń, i to tylko te, które są anonsowane w mediach.
Zabójstwo pieszej na pasach – Brzeg, czołówka pod Legionowem, morderstwo jadącego skuterem pod Wyszkowem, dwie osoby zabite w czołówce busów pod Wrocławiem, śmierć pieszej na pasach na pętli autobusowej w Warszawie, samobójstwo we wrocławiu gdie rozpędzone BMW wjechało na samochód techniczny obsługujący autostradę, itd.
Do tego wiele wypadków takich jak dachowanie na S2 z ucieczką z miejsca wypadku, bo to był zapewne polski pijak lub ćpun z zabranym już wcześniej prawem jazdy i zakazem prowadzenia pojazdów.
Nie wiem na co czekamy, przepisy trzeba zmienić i zacząć uczciwie traktować bandytów jak terrorystów i ich eliminować.
07.07.2021 Wolne Miasto Warszawa
To chyba jedno z większych wydarzeń w karierze tenisowej Huberta Hurkacza, który w ćwierćfinale najbardziej prestiżowej trawy na świecie pewnie pokonał... Rogera Federera 3 :0 (6 :3, 7 : 6 (4), 6 :0)
Oczywiście ktoś mógłby powiedzieć, że Roger jest już tylko cieniem samego siebie i pewnie trzeba by mu przyznać rację, że przecież wygrywając ten turniej osiem razy, grał na dużo wyższym poziomie.
Ale niemniej jednak to nadal jest wielki Federer, człowiek legenda i póki gra jest groźny.
Trzeba powoli pogodzić się z rzeczywistością, która nieubłaganie daje mu do zrozumienia, że czas już kończyć tę niewiarygodną karierę, ale przeciągnięcie jej do grania na światowym poziomie w wieku czterdziestu lat – to tak czy inaczej wyczyn wielki, niewiarygodny i niebotyczny.
Cieszy, że Hubert osiągnął swój życiowy sukces pokonując taką legendę w znakomitym stylu, prezentując dużą dojrzałość tenisową, połączoną z umiejętnością opanowania emocji i zachowania zimnej krwi w kluczowych momentach.
Na razie nie mówimy o tym co dalej, choć tradycyjnie apetyt rośnie w miarę jedzenia...
Trzymamy kciuki i wierzymy, że Wimbledon w tym roku będzie polską dzielnicą Londynu.
Hubertowi życzę, by po turnieju mógł wyjść do kamer i powiedzieć: „Jestem londyńczykiem". I żeby wtedy Londyn zareagował owacją na stojąco...
A tymczasem w innej części miasta, na Wembley, Duńczycy robią wszystko, by pokazać synom Albion, że potrafią podbić Anglię.
Nie wiem czy Shakespeare dzisiaj też trzyma kciuki za potomków Hamleta, ale na pewno ta bitwa do końca będzie zacięta, bo to jest prawdziwe być albo nie być w tym przesuniętym turnieju o Mistrzostwo Europy.
Mam tylko nadzieję, że nikt nie będzie używał zatrutej szpady, miecza ani kielicha, a ostateczny zwycięzca będzie miał potem jeszcze tyle siły, by w finale pokonać czekających już na przeciwnika Włochów.
Ja Ja, Polak mały